Antoni Kura

Ksiądz Józef Łakomy w moim życiu.

 

          Te kilka wspomnieniowych refleksji ma charakter osobisty, ale dla mnie to rzecz naturalna. Dzisiaj, z perspektywy minionego czasu zdaje sobie sprawę, jak ważną rolę w moim dzieciństwie i młodości oraz wchodzeniu w dorosłe Zycie, pełnił Ksiądz Prałat – patron Gimnazjum w Biadolinach Radłowskich.

          Poznałem Go w pierwszym dniu, w którym przybył On do parafii. W słoneczne popołudnie, 31 maja 1961 roku, przed wejściem do parafialnego kościółka, stanąłem przed Nim jako jeden z trójki dzieci, deklamujących przywitalne wierszyki. Byłem już jednak ministrantem, których wówczas nie było tak wielu, w związku z czym mija obecność w zakrystii była stosunkowo częsta. Wspomnieniami też wracam do – nie istniejącej już dzisiaj – maleńkiej salki katechetycznej, znajdującej się na terenie przylegającym do obecnego kościoła, w której – jako uczniowie Szkoły Podstawowej w Biadolinach Szlacheckich, podobnie jak i uczniowie Szkoły Podstawowej w Biadolinach Radłowskich – uczyliśmy się religii. Wracam też pamięcią do mojej ministrantury. Do wyróżniającej posługi ministranta zaliczał się udział w kolędzie. Pamiętam, jak gdyby to było dzisiaj, gdy przez zaśnieżone Biadoliny Radłowskie i Szlacheckie, w mroźne styczniowe dni, peregrynowała saniami grupa kolędnicza z księdzem Józefem Łakomym na czele, w skład której – zwyczajowo – wchodzili: organista i kościelny oraz dwóch ministrantów.

          Jako ministrant, czułem się bardzo wyróżniony tym, że każdego roku, gdy w sierpniu odbywał się odpust w Bielczy, ksiądz Łakomy, po zakończeniu naszym kościele sumy, do której służyłem, przyodziewając skórzany płaszcz, siadał na swój motocykl ,,Jawa”, a mnie kazał sadowić się z tyłu i ruszaliśmy na odpust. Wzbudzało to zawsze moją nieskrywaną dumę, zwłaszcza, gdy przejeżdżaliśmy koło mojego domu oraz sąsiadów.

          Dzisiaj, myślę jednak, że o wiele ważniejsze było to, iż Ksiądz Prałat dbał o nasze duchowe formowanie się do dalszego życia. Byłem jednym z dwóch ministrantów, którzy jako kilkunastoletni chłopcy mobilizowani i wysyłani przez swojego księdza proboszcza, mogliśmy kilkakrotnie uczestniczyć w wakacyjnych rekolekcjach w Ciężkowicach, a później, już jako uczniowie liceum, w spotkaniach formacyjnych tzw. Małego Seminarium Duchownego w Tarnowie. Domyślam się, jak bardzo Ksiądz Prałat pragnął, ażeby ktoś z nas wybrał dalszą drogę życiową poprzez kapłaństwo. Wiem, jak bardzo się radował, gdy taką drogę wybrał mój kolega z klasy i ministrantury, ksiądz Stanisław Stec.